Nasze dziecko, czyli jak rozmawiać z wychowawczynią w przedszkolu

Warto wykorzystać sygnały, że dziecko, które w domu nie sprawia rodzicom kłopotów, ma pewne trudności w przedszkolu. Niech to będzie impulsem do refleksji nad tym, co dzieje się w otoczeniu dziecka, co wywołuje jego smutek, niepokój, złość. Nie zawsze, nawet wtedy, gdy trudności dziecka ujawniają się właśnie w przedszkolu, przyczyna tkwi tam. Poszukiwanie przyczyn warto więc prowadzić razem: rodzice z nauczycielami.
Nasze dziecko. Jakie jest? Jakie będzie? Czy uda się nam tak pokierować jego wychowaniem, żeby było dzielne, mądre, śmiałe, żeby w życiu osiągało sukcesy? Co robić, jak postępować, by go nie zranić? Ile wymagać? Kiedy ustąpić? To przykłady pytań, które codziennie zadają sobie rodzice. Pytań i wątpliwości w swoje rodzicielskie umiejętności. Bo jeśli nie nauczyło się wierszyka równie szybko, jak dziecko sąsiadów, to może to nasza wina. Jeśli schowało się pod przysłowiową spódnicę mamy podczas powitania z przyjaciółmi, to może to nasza wina? Jeśli się brudzi, kaprysi i złości się, to może to również nasza wina? A jeśli jest spokojne i posłuszne to może to również źle.
Rodzicielska miłość często objawia się niepokojem o dziecko, czujnym, nieufnym przyglądaniem się jak się rozwija, czy aby na pewno wszystko jest w porządku.
W miarę jak dziecko rośnie w jego otoczeniu pojawiają się kolejne osoby, włączające się w proces jego wychowania. Wcześniej to my rodzice mieliśmy pełną kontrolę nad tym, jak spędza czas, co i kiedy je, czego od swojego dziecka wymagamy, jakie są nasze wychowawcze priorytety. Gdy idzie do przedszkola, zaczyna dużo czasu spędzać pod opieką swoich pań i to one włączają się w wychowawcze zadania rodziców. Dlatego spójność, wymiana, współdziałanie rodziców i wychowawców ma ogromne znaczenie zarówno dla rozwoju dziecka, jak i naszego rozwoju jako rodziców. Jak budować ten kontakt?
Jest wiele ważnych informacji, które warto przekazać wychowawcy, gdy dziecko zaczyna tylko chodzić do przedszkola. Przede wszystkim informacje o tym, jak się dziecko rozwijało do tej pory. Pod czyją opieką pozostawało przed przyjściem do przedszkola; czy było cały czas z mamą, czy też pod opieką babci albo niani. Czy uczestniczyło w zajęciach adaptacyjnych. Zdecydowanie należy również powiedzieć o tym, jak wygląda aktualna sytuacja dziecka, co zmienia się w jego rodzinie wraz z pójściem do przedszkola, czy mama, która nie pracowała, zaczyna pracować, czy wyjeżdża babcia, która przez minione lata mieszkała z rodzicami i opiekowała się dzieckiem, czy decyzja o wysłaniu dziecka do przedszkola wiąże się z rozstaniem z nianią. Wychowawca, któremu powierzamy dziecko powinien wiedzieć, jak zorganizowane jest życie rodzinne, kto będzie przyprowadzał dziecko do przedszkola i kto je odbierał, o której godzinie rodzice wracają z pracy i kto popołudniami opiekuje się dzieckiem, czy w domu są obydwoje rodzice, czy tylko jedno z nich. Czy dziecko ma rodzeństwo, czy jest jedynakiem.
Wychowawcy powinni również wiedzieć o wszelkich chorobach i dolegliwościach dziecka, o branych lekach, wymaganiach dietetycznych.
Rodzice, oddając dziecko do przedszkola, często niemal zasypują panie informacjami o swoich wychowawczych trudnościach i o rozwiązaniach, które wypracowali: Staś nie znosi mleka, proszę mu więc nie dawać na śniadanie zupy mlecznej. Kasia kategorycznie odmawia siadania na nocnik, proszę jej do tego nie zmuszać, mówi mama, wręczając pani torbę jednorazowych pieluch. Zosia bardzo lubi bawić się sama, gdy nie będzie chciała bawić się z dziećmi, proszę jej na to pozwolić. Pawełek często dostaje ataków histerii – mówi jego tata. Gdy będzie się tak źle zachowywał w przedszkolu, proszę nie zwracać na niego uwagi, aż się uspokoi. My tak robimy – dodaje – i to przynosi najlepszy skutek. Informacje te mają pewną wartość. Jednak normą jest, że dzieci w domu i w przedszkolu zachowują się inaczej, wszak obie te sytuacje są zupełnie inne. Może okazać się, że Staś z apetytem będzie zjadać zupę, Kasia, naśladując inne dzieci, uśmiechnięta będzie siedzieć na nocniku, Zosia okaże się duszą towarzystwa, a Pawełek spokojnym, pogodnym chłopcem.
Dzieci szybko mogą zacząć zachowywać się inaczej niż przewidywali rodzice. Ale nie zawsze tak jest. Czasami informacje o dziecku działają jak etykiety i utrudniają wychowawcy poznanie dziecka – etykiety, z którymi dziecko wkracza do przedszkola przysłaniają jego prawdziwą naturę. Nie zawsze również wychowawcze rozwiązania podpowiadane przez rodziców bywają skuteczne – sytuacja w przedszkolu jest inna niż w rodzinie. Pozwólmy zatem pani samodzielnie poszukiwać rozwiązań.
A więc nie mówić? Proponuję mówić, ale może nieco inaczej: W domu Staś nie pija mleka, nie wiem jak będzie w przedszkolu. Nie udało się nam znaleźć dotychczas sposobu, by nakłonić Kasię do siadania na nocnik. W domu Zosia bardzo często bawiła się sama, proszę popatrzeć jak będzie w przedszkolu. Lepiej zamiast etykiet, zostawić pani pole do jej własnych obserwacji zachowania dziecka i poszukiwania jej własnych rozwiązań. Zamiast więc opowiadać o dziecku jak o kimś całkowicie ukształtowanym, lepiej umawiać się co jakiś czas na spotkanie z panią i pytać, pytać, pytać, by dzięki odpowiedziom zyskiwać wgląd w tę część życia naszego dziecka, w której nie możemy uczestniczyć inaczej. To szansa, by je lepiej poznać, a czasem nawet zmienić swoje o nim wyobrażenie.
Madzia jest uparta, na wszystko mówi nie, walczy z nami i nieustannie wymusza ustępstwa. Proszę, aby pani była wobec niej konsekwentna, proszę jej nie ustępować, nawet jeśli bardzo upiera się przy swoim, najwyższy czas by nauczyła się posłuszeństwa – mówi mama. W domu małej Madzi wszystko wolno, rodzice są zbyt zajęci, by szukać sposobu przekonania dziewczynki do swoich oczekiwań. W rezultacie rządzi tam czteroletnia Madzia. Efekty są niedobre, dziewczynka jest małą złośnicą, która buntuje się coraz częściej, jakby chciała zmusić rodziców do przejęcia władzy. Kaprysy córki męczą mamę i tatę. Męczy ich również poczucie winy – wiedzą, że tak być nie powinno i obawiają się, co będzie, gdy dziewczynka podrośnie. Ale, mimo wielokrotnych postanowień, zmiana relacji między dzieckiem i rodzicami, jest trudna. Ciągle brakuje czasu, by być konsekwentnym. No i cierpliwości, bo wybuchy złości zdarzają się coraz częściej. Zadanie poskromienia małej złośnicy otrzymuje pani w przedszkolu. Będzie prowadziła trudną walkę o zachęcenie Madzi do współdziałania, walkę tym trudniejszą, że prowadzoną samotnie.
Pomiędzy wymaganiami rodziców i wychowawców jest ogromna przepaść stanowiąca dla dziewczynki kolejne źródło niepokoju. Trudno jej zrozumieć dlaczego w domu może robić coś, czego w przedszkolu robić jej nie wolno. Trudno zrozumieć, kto z dorosłych ma rację, kto chce dobrze, a kto źle.
Choć reguły rządzące w przedszkolu i w domu bywają nieco inne, przedszkole nie może rekompensować wychowawczych braków w rodzinie. Powierzenie zadań wychowawczych, które są za trudne dla rodziców nauczycielom sprawia, że oczekiwania wobec dziecka w obu tych miejscach stają się zupełnie niespójne, stają się dla niego, a w efekcie także dla dorosłych, źródłem kolejnych kłopotów.
Czy to znaczy, ze w takiej sytuacji przedszkole nie może pomóc? Może. W przedszkolu Madzia zetknie się z jasnymi zasadami, z konsekwencją pani, ze stałym i uporządkowanym rytmem dnia. I może zdarzyć się tak, że wcale nie będzie się złościła. Niech taka nieoczekiwana przemiana będzie dla rodziców zachętą do zastanowienia się nad tym, czym różni się rodzinna i przedszkolna sytuacja dziecka, co sprawia, że w przedszkolu zachowuje się zupełnie inaczej.
Warto wykorzystać także sygnały, że dziecko, które w domu nie sprawia rodzicom kłopotów, ma pewne trudności w przedszkolu. Niech to będzie impulsem do refleksji nad tym, co dzieje się w otoczeniu dziecka, co wywołuje jego smutek, niepokój, złość. Nie zawsze, nawet wtedy, gdy trudności dziecka ujawniają się właśnie w przedszkolu, przyczyna tkwi tam. Poszukiwanie przyczyn warto więc prowadzić razem: rodzice z nauczycielami.
Adaś był dzisiaj bardzo niegrzeczny. Przeszkadzał dzieciom w zabawie, krzyczał, nie chciał jeść, a podczas obiadu wylał na kolegę kubek kompotu – mówi zmęczona całodzienną walką z Adasiem pani w przedszkolu. Mama słucha z przerażeniem; w domu Adaś jest raczej spokojnym chłopcem, który nigdy nikogo nie atakuje. Słysząc pretensję w głosie pani, czuje się winna i odpowiedzialna za zachowanie syna. Ale, co może zrobić z jego złością, jeśli sama nigdy go w takim stanie nie widzi. Gdy skargi się powtarzają, zaczyna podejrzliwie przyglądać się pani i całej przedszkolnej sytuacji, przypuszczając, że jest w niej coś, co wyzwala złość Adasia. Może pani nie dość dobrze się nim zajmuje, może nie lubią go dzieci. W domu mama poucza, karci, grozi lub z lekceważeniem ignoruje nauczycielskie uwagi. Zaatakowani rodzice zwykle przystępują do kontrataku albo jak ognia unikają rozmów z panią. Pretensje zwykle utrudniają rozwiązywanie trudnych sytuacji. Bardziej zamykają niż otwierają. I rzadko stanowią początek dobrej współpracy. Zadaniem dorosłych jest rozszyfrowanie zachowania dziecka w trudnych sytuacjach, poszukiwanie związku pomiędzy zachowaniem dziecka a jego sytuacją, tą przedszkolną, i tą rodzinną. A to wymaga rozmowy partnerskiej, otwartej, pełnej pytań, troski, bez wzajemnych oskarżeń.
Iwona Ring (2007-08-28)

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz

Żeby dodać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować