Moje dziecko nie idzie do przedszkola

„Jestem mamą 4,5 letniego Kubusia. Na osiedlu, na którym mieszkamy, jest tylko jedna placówka przedszkolna. Dostanie się do niej jest bardzo trudne. Dla Kubusia, syna niepracującej mamy, stało się to zupełnie niemożliwe. Tak, więc siedzimy razem w domu, a ja zamartwiam się, czy dostarczam dziecku właściwych bodźców do rozwoju. Co mogłabym robić, aby synek mógł dorównać „edukowanym” kolegom-przedszkolakom?”
Brawo! Zrobiła już Pani najważniejszy krok do zapewnienia swojemu synkowi właściwej drogi rozwoju. Zdała Pani sobie sprawę, że nie wystarczy po prostu być z dzieckiem, ale należy także wprowadzić elementy edukacji, czyli pokazania dziecku świata, w którym żyje. I to można by postawić za punkt wyjścia Waszej „edukacji domowej”. A więc, poznawajcie otaczający Was świat! Jesteśmy przede wszystkim ludźmi i żyjemy wśród ludzi, więc… rozpoczynamy „edukację społeczną”!
Zadbajcie o kontakty społeczne Kubusia. Początkowo dotyczyły one głównie środowiska rodzinnego i osób najbliższych. Pani zadaniem będzie teraz poszerzanie kręgu osób, z którymi pociecha wchodzi w relacje społeczne. W tym celu polecam częste wizyty na placach zabaw, salach rekreacji dziecięcej, w domach przyjaciół i rodziny. Tam Kubuś będzie miał możliwość nawiązania pierwszych przyjaźni, a także doświadczenia pierwszych niepowodzeń towarzyskich. Zrozumie, że z pewnymi dziećmi lubi się bawić, z innymi nie i to jest w porządku. Zaprzyjaźnione dzieci warto zapraszać do domu na wspólne zabawy. Doświadczenie takie jest bardzo cenne dla maluchów, gdyż uczą je zasad dobrego współżycia, respektowania swoich praw, ale także dzielenia się swoimi „skarbami” z innymi dziećmi. Maluchy uczą się rozwiązywania konfliktów bez uciekania się do rękoczynów. Zastanówcie się wspólnie, jak można skłonić kolegów, by zachowywali się zgodnie z pragnieniami Kubusia, nie używając do tego siły i argumentów w postaci płaczu i krzyku. Istotne są także pozytywne relacje z osobami dorosłymi z otoczenia dziecka, które nie nalezą do rodziny. Mogą to być panie sprzedawczynie z osiedlowego sklepiku, pan dozorca, czy sąsiadka z drugiego piętra. Można z nimi porozmawiać, zapytać o coś, zażartować. Takie sytuacje pozwolą chłopcu nabrać zaufania do osób dorosłych i nabyć pewności w kontaktach z nimi. Nauczmy dziecko, z kim można rozmawiać bezpiecznie, a jak się należy zachować i do kogo należy się zwrócić, gdy ktoś je zaniepokoi lub przestraszy.
Naszemu kontaktowi z maleństwem od pierwszych chwil towarzyszy mowa. Pieszczotliwe słowa, kołysanki budują naszą więź z dzieckiem. Ono szybko uczy się, jak ważny jest to instrument osiągania własnych celów i dobitnie woła „daj”, gdy tylko uda mu się wypowiedzieć to słowo. Dlatego też rozwijajmy jego umiejętności werbalne. Dużo mówmy, opowiadajmy, co widzimy, słyszymy i czujemy. Zanurzmy dziecko w „kąpieli słownej”. Czytajmy dziecku dużo różnorodnych bajek. Stworzy to również okazję do rozmowy, co maluch zapamiętał z wysłuchanej historii, co było najśmieszniejsze lub najstraszniejsze. Dzięki temu maluch będzie uczył się wymieniać uwagi na określony temat. Niech Wasza pociecha opowiada, co widzi na ilustracjach do bajek. Dobrym pomysłem jest również wymyślanie własnych historyjek, np. mama zaczyna opowieść o Króliku Kosmyku, a synek ją kończy. Zwracajmy uwagę na poprawną artykulację i poprawną gramatykę wypowiedzi. Wymyślajmy historie śmieszne, ale także takie z nutką dydaktyczną – pomagające zrozumieć dziecku różne sprawy, np. własne uczucia wobec śmierci ukochanego chomika lub jak się należy zachować przechodząc przez ulicę. Dzieciaki uwielbiają także słuchać opowieści z serii „jak byłeś malutki to…” Ich własna przeszłość bardzo je interesuje, a Wy jesteście dla nich najcenniejszym źródłem informacji. Opowieści te ubarwiajcie pokazywaniem zdjęć lub nagrań wideo z nimi w roli głównej.
Polecam sięgnięcie po bajki o charakterze terapeutycznym. Dużo ich teraz pojawiło się na rynku wydawniczym. Bajki te pomagają radzić sobie z różnymi trudnymi sytuacjami w życiu, jak pójście po raz pierwszy do przedszkola, lęk przed ciemnością, wstyd z powodu moczenia się w nocy. Dzieci dużo chętniej korzystają z mądrości zawartych w bajkach niż „wymądrzającej się” mamy.
Wyjrzyjcie przez okno w ciągu dnia trzykrotnie. Niech maluch jak najdokładniej opisze pogodę. Porównajcie Wasze spostrzeżenia z tym, jak podwórko wygląda zimą, latem. Stwórzcie rysunkowy kalendarz pogody. Jest to również propozycja „edukacji poznawczej” – uczcie dziecko świata, eksperymentowania, myślenia. Świadomą obserwację pór roku można również pogłębić. Zróbcie fotoreportaż z określonych miejsc Waszego osiedla robiąc co miesiąc zdjęcie. Taki dwunastoczęściowy serial pozwoli dziecku zapoznać się ze zmiennością pór roku. Fotoreportaż możecie wzbogacić przez zbieranie „skarbów” charakterystycznych dla różnych okresów roku.
Poznawanie najbliższego otoczenia kontynuujcie poprzez różnego rodzaju wycieczki. Niech maluch aktywnie uczestniczy w zakupach, wybierając np. warzywa do zupy lub składniki do sałatki. Niech pozna różne kształty makaronu czy zabawne nazwy jabłek. Będąc na poczcie, w aptece czy u zegarmistrza porozmawiajcie na temat tych miejsc i pobawcie się w nie po powrocie do domu. Sami stwórzcie potrzebne do tego materiały. Własną kreatywność ćwiczcie również wykonując różne pomoce do zabaw. Wykorzystajcie do tego celu surowce wtórne. Zróbcie kolekcję lalek z plastikowych butelek, drewnianych łyżek, gałganków, czasopism, puszek, wstążek, pudełek – ekologia! A potem wyczarujcie… przedstawienie teatralne dla tatusia i babci z dziadkiem!
Warto również zająć się poznawaniem siebie – człowieka. Obejrzyjcie się w lustrze. Spróbujcie narysować swoją postać na kartce. Porozmawiajcie o różnych częściach ciała. Odkryjcie, do czego służą. Poznajcie zmysły i pobawcie się nimi trochę, skosztujcie różne smaki, pobawcie się w zgaduj-zgadulę dotykową (różne przedmioty w woreczku – rozpoznawanie bez użycia wzroku) czy słuchową (co wydaje taki dźwięk – szelest gazety, przelewanie wody, darcie papieru, przesuwanie krzesła, nagrane odgłosy zwierząt, sprzętów domowego użytku itp.). Zachęcam również do zabawy wyrazami. Zamieńcie się w roboty i mówcie dzieląc wyrazy na sylaby, np. „Ku-ba chce mo-tor”. Uczcie się wspólnie krótkich wierszyków, wyliczanek, rymowanek. Śpiewajcie razem piosenki.
Można pokazać dziecku, że wypowiedź budujemy ze zdań. Dzielcie zdania na wyrazy, liczcie je, rozwijajcie zdania przez dodanie jednego wyrazu, np. „Kotek. /Kotek pije. /Kotek pije mleczko./Kotek…” Innym ćwiczeniem jest wysłuchiwanie pierwszej głoski w wyrazach, wymyślanie wyrazów rozpoczynających się tą samą głoską, tworzenie tzw. sztafety głoskowej, np. koguttraktorradio…
W ten sposób przechodzimy do zabaw, usprawniających percepcję słuchową naszego dziecka. Warto wprowadzić malucha w świat różnorodnych dźwięków i muzyki. Słuchajcie muzyki podczas codziennej zabawy, przygotowywania posiłków, jazdy samochodem. Niechaj Wasz skarb poznaje różne style muzyczne. Pobawcie się w ludzi-orkiestry: śpiewajcie, mruczcie, gwiżdżcie, tupcie nogami i wydawajcie dźwięki, jakie tylko wymyślicie. Przetestujcie, jakie dźwięki wydaje szarpana torebka foliowa, woda przelewana z naczynia do naczynia, klocki uderzane o siebie itp. Niech Kubuś nauczy się je odróżniać z zamkniętymi oczami. Stwórzcie domową orkiestrę z naturalnych instrumentów – garnków, szklanek napełnionych wodą, plastikowych butelek wypełnionych różnego rodzaju materiałem, np. cukrem, grochem, kaszą. Spróbujcie włączyć w zabawę jak najwięcej osób, aby orkiestra zabrzmiała pełną parą! Pobawcie się również w balet. Spróbujcie poruszać się w rytm różnorodnej muzyki. Niech tempo, głośność, skala dźwięków będą zmienne. Zabawnie jest wziąć w ręce rekwizyty (chusty, szarfy, piłki) – balet będzie atrakcyjniejszy. Innymi propozycjami są również wskazywanie kierunku skąd dźwięk dochodzi lub odgadywanie dźwięków otaczających nas w danej chwili. Pociecha może również narysować, namalować to, co słyszy.
Rysowanie jest umiejętnością z kolejnej już sfery edukacyjnej: ruchowej. Sprawność fizyczna, a w tym sprawność rączki małego przedszkolaka jest bardzo istotna w jego rozwoju. Dlatego bardzo duży nacisk położyłabym na umożliwienie dziecku zdobywania jak największej ilości doświadczeń ruchowych. Zabawa na świeżym powietrzu, jazda na rowerze, bieganie, skakanie, wspinanie się, rzucanie piłką – im częściej, tym lepiej. Nawet podczas jesiennych szarug stwórzcie sobie w domu tor przeszkód z krzeseł, pluszaków i książek, budujcie domy z kocy i krzeseł. Turlajcie się po podłodze, bawcie w przeciąganie za ręce, przepychanie stopami, plecami, zawijajcie się w koce, tworząc „naleśniki”. Ruch to zdrowie. Rączkom też stwórzcie możliwości pracy – niech się nie nudzą! Rysujcie, malujcie, wycinajcie, wyklejajcie, drzyjcie gazety na strzępy, gniećcie papier w kule, zróbcie masę solną, a z niej różne rzeźby, rysujcie po śladzie. Zbudujcie karmnik dla ptaków i domek dla lalek z pudełka po butach. Zostańcie artystami-plastykami. Bardzo przyjemną pracą dla rączek jest pomoc mamie w pieczeniu ciasta (a zwłaszcza w ugniataniu go rękami, wałkowaniu i lepieniu różnych kształtów), także pomoc w lepieniu pierożków, robieniu sałatek czy kotlecików. Małe rączki mogą także ładnie składać serwetki na przyjęcie dla gości czy przygotowywać dekoracje. To wszystko doskonale ćwiczy koordynację wzrokowo- ruchową.
A w tym celu zwróćmy również uwagę na edukację wzrokową. I tu polecam wszystkie układanki, puzzle, loteryjki obrazkowe, domina. Twórzcie konstrukcje z klocków, odnajdujcie różnice w obrazkach, uzupełniajcie brakujące elementy w ilustracjach. Warto również bawić się w rzucanie piłką lub woreczkiem do celu. Zorganizujcie indiańskie zawody „sokole oko”. Możecie sami tworzyć puzzle tnąc stare pocztówki na kilka, kilkanaście części. Niech maluch zrobi puzzle mamie, a mama maluchowi. Pobawcie się w dopasowywanie pokrywek do garnków, zróbcie zawody, kto szybciej połączy w pary wymieszane skarpetki, segregujcie ubrania pod względem kolorów, czy rodzajów strojów.
Zajmijmy się teraz edukacją matematyczną. W niej mieszczą się wszystkie zabawy związane z orientacją przestrzenną. Do pomocy można zaprosić ukochanego pluszaka, który zmieniając często miejsce położenia, nauczy Kubusia stosowania pojęć przestrzennych. Pytajcie dziecko gdzie miś się znajduje, pobawcie się w „kto szybciej wykona polecenia” – np. połóżcie misia na stole, obok szafy, przed telewizorem. Poznajcie kierunki prawo-lewo, pobawcie się w przewodnika, który wskazuje drogę np. ze sklepu do domu: idź prosto, teraz skręć w lewo, przy kwiaciarni skręć w prawo… Zajmijcie się rysowaniem według wskazówek np. w prawym dolnym rogu kartki rysujemy duże koło, na nim drzewo, nad drzewem słońce, obok jezioro, itd… Do zabaw matematycznych zaliczymy również segregowanie liści jesienią – pod względem kolorów i kształtów, przeliczanie samochodów na parkingu czy kamyków w kieszeni, a także wszelkiego rodzaju gry z kostką. Oprócz standardowych, sklepowych gier można „gry-ściganki” zrobić własnoręcznie wymyślając fabułę i zasady, tworząc własne dekoracje i scenografię. Kostki można również użyć w niestandardowy sposób np. łącząc dwie lub trzy kostki (nauka dodawania) lub rozpoczynając grę z pulą np. 20 punktów i odejmując od niej liczbę wyrzuconych oczek (nauka odejmowania). Kto pierwszy osiągnie zero – wygrywa.
Po tych wszystkich zajęciach – zabawach, którymi będziecie się zajmować koniecznie należy docenić wysiłek dziecka. Zróbcie kolorowe plansze: „Co Kubuś już potrafi”. Np. 20 września … Kubuś potrafi powiedzieć wierszyk „Żyrafa”, złapać piłkę rzuconą przez tatusia, odróżnić cukier od soli. Plansze wywieście w widocznym miejscu, aby Wasza pociecha swoimi osiągnięciami mogła pochwalić się odwiedzającym Was bliskim. Niech maluch poczuje Waszą dumę z jego sukcesów.
Jak widać, nie potrzeba specjalnych pomocy naukowych, by wprowadzać swoje dziecko w świat wiedzy. Jedynie trochę wyobraźni i czasu. Powodzenia!!!
Agnieszka Grabek (2007-08-28)

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz

Żeby dodać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować