Opiekunka potrzebna od zaraz

Jestem szczęśliwą mamą 1,5-rocznego malucha. Każda chwila z moim synkiem cieszy mnie i przepełnia szczęściem. Niestety, mój pracodawca domaga się mojego powrotu do pracy. Boję się, jak Staś zareaguje na pojawienie się opiekunki i moją nieobecność w domu. Co zrobić, żeby nam wszystkim było łatwiej?
Powrót do pracy z urlopu wychowawczego najczęściej jest doświadczeniem trudnym i dla mamy przepełnionej niepokojem o swojego malca i dla dziecka, które straciło grunt pod nogami. Musi się uczyć świata na nowo. Należy, więc przygotować się do tego wydarzenia jak najstaranniej. Przygotowanie to dotyczy nie tylko mamy i dziecka, ale również innych osób z ich otoczenia. To właśnie one będą służyły pomocą i wsparciem w sytuacjach kryzysowych, które mogą przecież się wydarzyć.
Przede wszystkim mama powinna zająć się uporządkowaniem własnych uczuć i postaw. Jeżeli w ręce opiekunki dziecko będzie przekazywała mama rozdygotana, drżąca, ze łzami w oczach i skróconym oddechem, maluch zinterpretuje to wydarzenie jako zagrażające. Mama przecież takie wysyła sygnały. Trudno mu wtedy będzie zaakceptować nową „ciocię”. Inaczej rozstanie się z mamą pogodną, informującą, że sytuacja jest w porządku. Mama musi być przekonana o słuszności podjętej decyzji. Do pracy powinna wrócić, a pozostawia dziecko pod dobrą opieką. Będzie tęskniła, ale zrobiła wszystko, aby zapewnić dziecku właściwe towarzystwo i właściwie je do rozstania przygotowała.
Pierwszym krokiem jest poszerzenie dziecku kręgu osób, wśród których przebywa. Niech dziecko widzi nowe twarze. Zapraszajcie do domu dziadków, znajomych. Niech malec Wam towarzyszy w wyprawach do sklepów, kawiarni, krawcowej czy przyjaciół. Korzystajcie z parków, placów zabaw, festynów. Dziecko będzie czuło się bezpiecznie spotykając kogoś nowego, nie będzie się bało spotkań z ludźmi. To je przygotuje na poznanie nowej ważnej osoby w jego życiu.
Kolejnym krokiem będzie pozostawianie malca pod opieką – innej niż mama – osoby bliskiej. Najpierw niech to będzie tata, potem babcia, dziadek czy ukochana ciocia. Maluch nauczy się, że mama nie jest jedyną bezpieczną osobą w jego otoczeniu. Zbuduje nowe, niepowtarzalne więzi z innymi członkami rodziny. A osoby te będą miały okazję nauczyć go trochę innego kawałka świata niż mama. Czas tych rozstań z mamą, od początkowo krótkiego, należy wydłużać do paru godzin.
Następnym etapem jest wybór odpowiedniej osoby do opieki nad „skarbem rodzinnym”. Jeżeli zrezygnujemy z opcji żłobka (to rozwiązanie ma także wiele zalet), pozostaje rozważenie wyboru babci lub dziadka (jeżeli dysponuje czasem, siłami i ochotą) oraz opiekunki profesjonalnej(?) – płatnej. Obie opcje mają swoje zalety i wady.
Babcia (dziadek) niezaprzeczalnie kocha naszego malucha, na pewno go nie skrzywdzi, będzie usuwała pył spod jego nóżek. Będzie mu czytała, wyręczała we wszystkim, dobrze i dużo karmiła. Ale… istnieje jednak niewielkie prawdopodobieństwo, że zechce i nas wyręczyć w roli głównej opiekunki naszego maleństwa. Poczuje się naczelnym ekspertem od pielęgnacji i wychowywania. Może być trudno jej wytłumaczyć, że mamy trochę inne spojrzenie na pewne sytuacje i np. chcielibyśmy, żeby 6-letni Piotruś sam jadł zupę. Inne niebezpieczeństwo to takie, że kochająca babcia przeceni swoje siły i zdrowie. Opieka nad wiecznie ruchliwym, żądnym przygód brzdącem, krzyczącym, brudzącym, niepokornym, nawet dla połączenia Anioła z Herkulesem może być czasem męcząca. A my codziennie do pracy iść musimy i nie możemy dać babci urlopu dla poratowania zdrowia.
Alternatywą jest „opiekunka profesjonalna”. W naszym kraju od niedawna rozpoczęły działalność szkoły dla opiekunek, ale na rynku pracy jeszcze nie ma wielu ich absolwentek. Opiekunki dysponują zatem głównie zaletami osobistymi oraz doświadczeniem. Idealnym dla nas rozwiązaniem byłaby polecona przez zaufaną osobę doświadczona pani z referencjami, o uśmiechniętej twarzy, pełna cierpliwości, wiedzy na temat potrzeb rozwojowych dzieci oraz umiejętnościach wychowawczych. Jeżeli jednak rozesłane wśród znajomych wici nie przyniosły oczekiwanych rezultatów, radzę skorzystać z istniejących już agencji opiekunek. Dają one w jakiś sposób gwarancję, że naszym skarbem (i naszym domem) nie będzie zajmowała się osoba przypadkowa. Dobrze jest zaprosić na rozmowy kwalifikacyjne kilka pań nawet, jeżeli ta pierwsza wyda nam się odpowiednia. Da to nam możliwość lepszego wyboru lub utwierdzenia się w słuszności podjętej decyzji. Opiekunkę należy oczywiście wypytać o doświadczenie w kontaktach z małymi dziećmi, dlaczego taką formę pracy wybrała, jak będą razem z maluchem spędzać czas, co lubi gotować dzieciom, jak zareaguje, gdy malec odmówi zjedzenia obiadu czy włożenia kurtki na spacer. W trakcie rozmowy poznacie jej usposobienie, system wartości, poczujecie czy jesteście skłonni powierzyć jej opiece własne dziecko.
Pamiętajcie jednak, że „supernianie” nie muszą dysponować książkową wiedzą z zakresu pedagogiki, psychologii rozwojowej czy pediatrii. A jednak intuicyjnie wiedzą czym się kierować wychowując i pielęgnując dziecko. Ważniejszy jest jej kontakt z maluchem, optymizm, ciepło w stosunku do ludzi niż znajomość pojęć akademickich. Oczekujcie od niej, że będzie wspierała rozwój waszej pociechy, zachęcała je do podejmowania nowych wyzwań, nagradzała jego sukcesy, uczyła otaczającego je świata i zasad w nim panujących, ale przede wszystkim zapewniła mu bezpieczeństwo. Dlatego Wasza pierwsza rozmowa powinna być dość szczegółowa i wnikliwa.
Nie wahajcie się zapytać o to, jakimi dziećmi zajmowała się do tej pory. Co jej się w tych dzieciach najbardziej podobało, a co sprawiło jej największą trudność w dotychczasowej pracy. Zapytajcie jakie metody wychowawcze najchętniej stosuje. W jaki sposób zamierza skłaniać Waszą pociechę, aby słuchała jej poleceń i jak je będzie egzekwować. Jak zareaguje, gdy maluch zachowa się – w jej opinii – nieposłusznie lub niegrzecznie. Pamiętajcie, że opiekunki, które pozwalają dzieciom na wszystko, ulegają ich kaprysom, pozwalają „wchodzić sobie na głowę” utrudniają pracę wychowawczą rodzicom, zamiast nieść oczekiwaną pomoc. Z kolei zbyt surowa i restrykcyjna niania nie nawiąże ciepłej i życzliwej więzi z Waszym maluchem, a on nie będzie się starał podporządkować jej wymaganiom. Nie wspominam już o zakazie stosowania kar rodem z zamierzchłych czasów, typu klapsy! Istotne jest, aby system nagród-kar, wzmocnień wychowawczych stosowanych przez opiekunkę był zgodny z preferowanym przez Was – rodziców. Dobrze jest od razu porozumieć się z opiekunką w tym zakresie.
Gdy już podejmiecie decyzję, należy przedstawić sobie głównych bohaterów naszej historii. I to jest ta najważniejsza chwila. Obserwujcie uważnie rodzący się kontakt między maluchem a nową „ciocią”. Nie oczekujcie jednak, że wyciągnie do niej od razu rączki i radośnie zacznie się z nią bawić. Maluch też musi nabrać zaufania do nowej osoby w jego życiu. Dlatego też pierwsze wizyty opiekunki w Waszym domu powinny odbywać się w obecności mamy. I nie chodzi tu o kontrolę obcej osoby, ale raczej o pokazanie dziecku, że jest to fajna nowa ciocia, którą my akceptujemy i lubimy. Wykorzystajmy ten czas na pokazanie „cioci” świata naszego malca. Opowiedzmy jej jak najwięcej historyjek z jego życia. Pokażmy, które zabawki, bajki są ulubione, jak go pocieszamy, jak radzimy sobie z jego złością. Zaprowadźmy „ciocię” na nasze ulubione trasy spacerowe, place zabaw. Niech pozna kolegów, z którymi maluch lubi się bawić. Zaproponujmy, aby ona na początku wybierała te „bezpieczne” miejsca.
Podajmy dość dokładne wskazówki, jak poruszać się po Waszym domu i czego od niej oczekujecie. Im mniej nieporozumień tym lepiej. Ważnym jest ustalenie co wchodzi w zakres obowiązków opiekunki. Czy ma tylko zajmować się Waszą pociechą, czy może oczekujecie od niej również gotowania zupek i obiadów dla całej rodziny, odkurzania, prasowania itp. Unikniecie w ten sposób dramatycznych sytuacji typu: umycie zwykłą wodą zamiast specjalnym środkiem drewnianej, ekskluzywnej podłogi i pozostawienie na niej w całym domu niezmywalnych widocznych plam.
W czasie tych kontaktów zaobserwujecie jaką osobą jest nowa niania. Jaki ma stosunek do Was, Waszego maleństwa. W jaki sposób reaguje na jego zachowania, co ciekawego potrafi mu zaproponować i jak się zachowa, gdy on odmówi kontaktu. Zauważycie w jaki sposób przyjmuje Wasze uwagi, czy będzie je miała na względzie przy opiece nad Waszym dzieckiem, czy też uzna, że to ona jest niezaprzeczalnym ekspertem i będzie postępowała wykorzystując jedynie swoje dotychczasowe doświadczenie.
Potem nastąpi ten najtrudniejszy moment. Po raz pierwszy mama pozostawi malucha z nową „ciocią”. Może tak się zdarzyć, że „skarb” zdążył już nabrać do cioci zaufania, jest generalnie otwarty w stosunku do ludzi i przyzwyczajony do ich towarzystwa. Z uśmiechem pożegna się z mamą i rzuci się w wir interesujących zabaw z ciocią. Ale…
Mimo tych wszystkich zabiegów może się tak zdarzyć, że przez jakiś czas dziecko będzie płakało przy rozstaniu. Może powrócić do moczenia się, może budzić się w nocy albo trzymać się nogi mamy kurczowo po jej powrocie. Te reakcje są naturalne i z czasem powinny ustąpić. Maluch zaakceptuje nową sytuację.
Jeżeli jednak reakcje te nie ustępują, malec lękiem i rozpaczą reaguje na pojawienie się opiekunki w drzwiach, kurczowo trzyma się objęć mamy, należy zastanowić się czy jego zachowanie spowodowane jest po prostu niechęcią z powodu rozstania z mamą, czy problem tkwi w opiekunce. Być może coś w jej zachowaniu utrudnia maluchowi przyzwyczajenie się do niej. Warto porozmawiać, jak ona widzi tę sytuację. Może wspólna rozmowa doprowadzi do znalezienia rozwiązania powstałego problemu. Polecam rozmowę jako lekarstwo na każdy pojawiający się – nawet najmniejszy – niepokój w Waszych sercach. Rozmawiając z opiekunką, radząc się jej lub informując o tym, że nie zgadzamy się z jakimś jej pomysłem lub zachowaniem sprawicie, że poczuje się ona partnerem współodpowiedzialnym za rozwój Waszego malucha. Nie będzie miała potrzeby z wami rywalizować o przewodnictwo w opiece nad dzieckiem. A to wzmocni jej motywację do podjęcia starań, by zostać „supernianią wszechczasów”! A będzie to z korzyścią dla Waszego maleństwa i dla Was. Przy okazji wyjaśnicie ewentualne nieporozumienia, nie pozwalając nagromadzić się im, co grozi narastającą wzajemną nieufnością i trudnymi do przewidzenia konsekwencjami. Dlatego: warto rozmawiać!
Większość mam boryka się z wyrzutami sumienia w związku z pozostawieniem malucha w domu pod opieką obcej (na razie) osoby. Ale pamiętajcie – mniej jest ważna ilość czasu spędzana z dzieckiem, istotna jest jego jakość. Czas od powrotu z pracy do położenia malucha do łóżka spędźcie wspólnie w jak najbardziej twórczy sposób. Maluch wykorzysta ten czas na doładowanie „emocjonalnych akumulatorów”. Razem przewracajcie się po podłodze, razem grajcie w różne gry, konstruujcie z klocków zamek dla rycerzy, czytajcie bajki. Polecam również pieszczoty, wojny na poduszki i oglądanie dobranocki w objęciach mamy. Kontakt fizyczny buduje emocjonalne więzi w Waszej rodzinie. Niech maluszek aktywnie pomaga mamie. Razem upieczcie ciasto czy przygotujcie listę zakupów. Sortowanie ubrań do prania też może być fascynującą zabawą.
Zapewniajcie dziecko o Waszej miłości do niego. Słowa „kocham Cię”, „jesteś najcudowniejszy”, „jesteś naszym skarbem”, „uwielbiam jak się śmiejesz” powinny często brzmieć w Waszym domu. Maluch musi czuć, że jest bezgranicznie kochany!
Agnieszka Grabek (2007-08-28)

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz

Żeby dodać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować