Moje dziecko nie lubi czytać!

Przed tytułowym problemem stoi we współczesnym świecie wielu rodziców, którym wszak zależy na wykształceniu i erudycji swoich latorośli. Ale nie ma też co dziwić się dzieciom, które żyją tu i teraz i które są karmione łatwą obrazkową rozrywką w telewizji i komputerze. Człowiek z natury wybiera bowiem dla siebie łatwiejszy sposób na życie. Jednak, czy oznacza to, że my jako rodzice mamy się poddać i nie walczyć o umysły naszych dzieci? Absolutnie nie!
Zaskoczył mnie fakt, że mój syn – błyskotliwe i inteligentne dziecko – odrzucił słowo pisane. Dlaczego było to dla mnie zaskoczeniem? A to dlatego, iż jako nauczyciel języka polskiego i z krwi i kości humanista, czytam od zawsze i mam nadzieję, że długo nie przestanę.
Co robić? – zapytałam sama siebie i postanowiłam zrobić wszystko, by książka nie przegrała z komputerem.
Widziałam światełko w tunelu. Mój syn od malutkiego brzdąca uwielbia komiksy, których ja nie cierpię. Nie potrafię ich czytać i za mało tam dla mnie słów. Ale uwaga! Komiksy się czyta!
Kupowałam więc najpierw głupiutkie „kaczorki” (dla niewtajemniczonych – „Kaczor Donald”), potem – zdecydowanie lepsze – komiksy o Kajko i Kokoszu, no i należące do klasyki tzw. „Tytusy”.
To był początek drogi do czytelnictwa. Przyznać muszę – bardzo długi. Co jakiś czas podsuwałam memu dziecku książkę o bogatszej treści, ale z bólem serca uświadamiałam sobie,że pozostawała nietknięta. Zaczęłam więc powoli wdrażać drugi etap walki o książkę, tzw. dręczące gadki – tak nazwał je mój synek, powoli wychodzący już ze swego dzieciństwa, a pozostający w kręgu komiksów.
„Dręczące gadki” polegały na opowiadaniu ciekawych historyjek z przeczytanych przeze mnie w młodości książek. Wynajdywałam też argumenty, udowadniające wyższość literatury nad obrazkami. I tak to trwało. Aż nagle zobaczyłam w księgarni książki, które były skonstruowane na zasadzie komiksu, ale miały zdecydowanie więcej treści (nie przejmowałam się ich jakością merytoryczną). Miały to, czego chciałam ja i mój syn: treść i obrazki. I... poskutkowało. Wziął książkę i zaczął czytać.
Niestety, bogactwo literackie tych pozycji nie było zbyt obfite. Jakże się więc ucieszyłam, kiedy odkryłam książki historyczne o Powstaniu Warszawskim również napisane w formie komiksu.
„Dręczące gadki” trwały jednak nadal. Powoli wchodziłam synowi na ambicję, mówiąc, że tylko literatura może uczynić z nas prawdziwych ludzi.
I trach! Usłyszałam: „Mamo, ja po prostu nie lubię czytać. Lubię tylko komiksy, bo są szybkie.”.
Załamać się? O nie! W naszym domu zawsze się czytało, książki są w każdym pokoju, kupuje się dla nich specjalne półki! A moje dziecko nie lubi czytać?
Nie zaprzestałam więc działań profilaktycznych. Na każde urodziny i inne okazje dostawał ode mnie książkę. Jednak nie pozostawiałam już prezentu swojemu losowi, tylko z nim czytałam. Zawsze przed snem – kilkanaście minut. I to się podobało.
Ale ja już chciałam wyjść z czytania na dobranoc! Jednak mojemu dziecku było to potrzebne. Wielką pomocą okazał się cykl książek o Mikołajku autorów Sempego i Goscinny’ego. Zabawne i dowcipne historyjki rozśmieszały nas do łez. Więc kiedy pewnego wieczoru nie miałam czasu na czytanie i weszłam do pokoju, ujrzałam widok, który był balsamem dla mojej duszy. Mój syn leżał na łóżku i trzymał w ręce książkę! Jak gdyby nigdy nic, zapytałam o numer strony. Okazało się, że przeczytał ich o wiele więcej, niż czyniliśmy to każdego wieczoru. Od tej pory pojawiały się na jego półkach także inne zabawne książki, które chętnie czytał. Najpierw tylko przed snem, ale z czasem – również w ciągu dnia.
Oczywiście telewizor i komputer nie wyszedł a użycia. Jednak prawie każdego dnia Julek wypowiada zdanie, które zawsze chciałam usłyszeć: „OK. Teraz idę sobie poczytać.”.
Hurra!
Podsumujmy, jak dojść do tego upragnionego zdania.
1. Od najwcześniejszych lat czytaj dziecku.
2. Nie czytaj monotonnie: zmieniaj intonację, wczuwaj się w postaci i twórz nastrój książki.
3. Nie przestawaj nawet, kiedy wydaje Ci się że Twoje dziecko jest już za duże.
4. Przestań dopiero, kiedy zobaczysz, że dziecko już tego nie potrzebuje.
5. Chodź z nim często do księgarni.
6. W domu, a zwłaszcza w pokoju dziecka, musi być przynajmniej kilka książek – niech z nimi przebywa na co dzień.
7. Pokazuj, że książki maja też wartość estetyczną – niech weźmie jakąś do ręki, dotknie, powącha.
8. Kupuj na początek książki lekkie i przyjemne – niech się bawi, niech samo sobie coś wybierze.
9. Podsuwaj mu z czasem coś ambitniejszego, ale z tzw. akcją.
10. Pamiętaj o rozmowach i udowadnianiu, że w książce można znaleźć to, czego często nie ma w telewizji.
11. I na koniec najważniejsze: dawaj przykład. Ty też musisz czytać! Niech Twoje dziecko widzi Cię z książką.
Ja zastosowałam większość z tych rad i choć nie trwało to krótko, warto było czekać na widok Julka, leżącego z książką i Julka, który na prośbę, by już zgasił światło odpowiada, że musi coś przeczytać, bo inaczej nie zaśnie.
Joanna Lorenc (2008-02-13)

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz

Żeby dodać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować